#3 TAJLANDIA - ZATOKA PHANG NGA


Przygodo CZAS START!


Zatoka Phang Nga w skład której wchodzą 42 wyspy, wyłaniające się wprost z Morza Andamańskiego, znajduje się pomiędzy wyspą Phuketwyspami Phi Phi, a lądem stałym na Półwyspie Malajskim. Te wspaniałe formy wapienne dochodzące do 275 m n.p.m., kryją wiele jaskiń, tuneli oraz grot. Wszystkie porośnięte egzotyczną roślinnością. Zapierające dech w piersiach widoki, niesamowite lasy namorzynowe oraz dziesiątki gatunków ptaków, ssaków i stworzeń morskich zobowiązują, tak więc od 1981 roku zatoka została przyłączona do Parku Narodowego Phang Nga.



Wycieczkę po Zatoce Phang Nga zorganizowała nam Pani z recepcji hotelu w którym się zatrzymaliśmy. Wystarczyło jedno zapytanie, a już 10 minut później siedzieliśmy w samochodzie, który miał nas zawieść na przystań, skąd odpływały łódki. Rejs odbyliśmy w składzie 3 osób (2 wojaDżery i Pan "kapitan"). Tak więc 3 h cudownego podziwiania w niezwykle romantycznych okolicznościach.




Lasy namorzynowe występują na styku lądu i morza. Posiadają one specjalne systemy korzeniowe, które tworzą rusztowanie utrzymujące roślinę w grząskim podłożu. Pnie oraz gałęzie chronią przed erozyjnym działaniem fal morskich. Odgrywają bardzo duże znaczenie podczas huraganów i nawałnic. Są miejscem życia ogromnej liczby różnorodnych organizmów.






Wyspa Khao Ping Gan/Wyspa Jamesa Bonda. Znana z pocztówek, katalogów biur podróży czy filmu o przygodach Agenta 007. Ograniczyliśmy się tylko do opłynięcia jej dookoła, ponieważ liczba turystów i straganów z pamiątkami znajdująca się na jej powierzchni nie pomieściłaby już nawet igły. Naszym zdaniem miejsce piękne, ale tylko z daleka. Po wejściu na ląd czar pryska.




Liczne groty, tunele, jaskinie... to trzeba zobaczyć!



Malowidła na ścianie pochodzą prawdopodobnie sprzed 3000 lat. Wykonane przez rybaków, którzy znaleźli tam schronienie przed monsunem.



Ko Panyee wioska cyganów morskich. Całość zbudowana na palach wokół mieniącego się w słońcu meczetu. Miejsce to zamieszkuje około 1300 osób, utrzymujących się głównie z turystyki. Prócz tego, że mieści się na wodzie i posiada niezliczoną ilość straganów, nie różni się niczym od tradycyjnej wioski na lądzie.



Phang Nga Town.
To tu jechaliśmy 11 h autokarem z Bangkoku,
tym samym zaliczając nockę na dworcu autobusowym.
To tu zobaczyliśmy jak żyją lokalni mieszkańcy, 
poznaliśmy ich szczery uśmiech i serdeczność.
To tu zjedliśmy najpyszniejszą i tym samym najostrzejszą zupę Tom Yum.
Nie zapominając o tym, że 
to tu byliśmy jedynymi białymi turystami.







A kto nie widział odcinka, niech zobaczy! 

Komentarze