#2 Tajlandia - Bangkok cz. II

Tuk Tuk & Ping Pong Show.

W Bangkoku spędziliśmy 2 dni.
Dwa intensywne dni.
Zwiedziliśmy główne atrakcje turystyczne, lecz największej ilości wrażeń dostarczyło nam przechadzanie się uliczkami i zaglądanie do miejsc, gdzie turystów nie było zbyt wielu.

Zaczniemy może od tej klasycznej strony stolicy Tajlandii.

Wat Pho - Świątynia Leżącego Buddy. Cały kompleks ma powierzchnię 8 ha i na jego terenie mieści się ponad tysiąc wizerunków Buddy. Nie da się przejść obojętnie obok posągu, który ma 15 metrów wysokości i 46 metry długości. Przedstawia on Buddę w pozycji półleżącej przeżywającego chwilę oświecenia przed osiągnięciem nirwany. Cały okryty płatkami złota, tylko wnętrze stóp ozdabiają wzory z masy perłowej.



















Wat Arun - Świątynia Świtu. Wysoki prang symbolizuję górę Meru (w mitologii buddyjskiej centrum wszechświata), a cztery mniejsze wieże - wielkie morza świata. Ściany zdobione są tłuczoną chińską porcelaną, która służyła jako balast w łodziach krążących pomiędzy Chinami, a Tajlandią. Na jedną z wież udało nam się kawałek wejść, niestety ilość turystów goszczących to miejsce i przepychających się po niezwykle stromych schodach, trochę nas zraziła, więc zdecydowaliśmy się opuścić ją dla własnego dobra w dość szybkim tempie.





Wielki Pałac Królewski miał być naszym kolejnym punktem, niestety z powodu śmierci króla był on całkowicie zamknięty dla zwiedzających.
Uwielbiany przez Tajów król Rama IX zmarł 13 października 2016 roku w wieku 88 lat. Więcej na temat króla w odcinku #7 na YouTube.

Tha Phra Chan Market -Targ amuletów. Tajowie wierzą w moc amuletów oraz talizmanów, i to właśnie tam można nabyć ich niezliczoną ilość. Są wykonywane z gliny, drewna, metalu, a przybierają najróżniejsze formy od mini Buddy, po mini peniski, jedne mają chronić od złych ludzi, inne pomagać w gospodarowaniu pieniędzmi.  Jakie chcesz, na co chcesz i z czego chcesz.
Miejsce magiczne z niewielką ilością turystów, lecz z wieloma Tajami spacerującymi pośród straganów z lupkami przy oczach w poszukiwaniu tego JEDYNEGO.



China Town czyli Chińska Dzielnica. To właśnie tam kupisz wiele za niewiele, spróbujesz tradycyjnych chińskich potraw, poczujesz się jak w Szanghaju, staranuje Cię ogrom zwiedzających, a twoja nawigacja zgubi się co najmniej kilka razy.




Khao San Road. W dzień dzieje się tam w zasadzie niewiele (stragany z ubraniami, pamiątkami, street food), jednak wieczorem rozpoczyna się tam jedna wielka impreza. Wszędzie muzyka, tak bardzo różnorodna jak turyści odwiedzający to miejsce. Mnóstwo nagabywaczy próbujących wcisnąć tatuaż, garnitur na miarę, "markowe" ubrania z Chin, tajski masaż, drinki, a nawet gaz rozweselający. Na każdym kroku słychać kierowców wykrzykujących "tuk tuk", chcąc tym samym zafundować nam podróż po Bangkoku za niekoniecznie najniższą kwotę. Momentami w ucho wpada nam odgłos odbijanej piłeczki do tenisa stołowego, to również zasługa Tajów, którzy nakłaniają do zobaczenia słynnego Ping Pong Show. Klimat, który nie mieści się w głowie.



Klasycznie czyli Pad Thai z suszonymi krewetkami i tofu
oraz baaardzo słodka kawa z mlekiem kokosowym.








Tuk Tuk. Tuk Tuk.

Sklep obwoźny w którym zaopatrywali się
głównie Tajowie trudzący się street foodem. 


A kto jeszcze nie widział nowego odcinka rozpoczynającego serię o Tajlandii? 

↓↓↓

Komentarze