#1 Tajlandia – Bangkok

Pad Thai. Skuter. Jaszczurka. Szok.

Wrocław – Londyn (ok. 1.30 h)
Londyn – Doha (ok. 6 h)
Doha – Bangkok (ok. 6 h)

Otworzyły się drzwi pociągu, zrobiliśmy krok do przodu i dostaliśmy w twarz ciepłym, a zarazem wilgotnym powietrzem, przeplatanym z zapachami smażonego Pad Thaia, przejeżdżającej śmieciarki oraz spalin.

Witamy w Bangkoku.
Dziesiątki skuterów na ulicy zwinnie wymijały samochody, tuk tuk wyjechał z bocznej uliczki, oczywiście temu wszystkiemu towarzyszył hałas klaksonów, gazujących jednośladów i wrzeszczących Tajów próbujących ‘coś’ sprzedać (a sprzedają oni wszystko, jednocześnie kierując ruchem ulicznym oraz prowadząc budkę ze street foodem). Przedzieraliśmy się przez tą miejską dżunglę kilkadziesiąt minut, nim dotarliśmy na targ rybny przez zupełny przypadek. Ten przypadek nie należał do najlepszych przypadków w naszym życiu, ponieważ zapach jaki nas powitał był niczym w stosunku do aromatu unoszącego się właśnie w tym miejscu. Decyzja o wycofaniu się zapadła w przeciągu sekundy i tym samym za parę chwil byliśmy już na targu owocowo – warzywnym, skąd wzięliśmy tuk tuka do naszego hostelu. 
Miejsce w którym się zatrzymaliśmy wybraliśmy na kilka tygodni przed wyjazdem i był to jedyny nocleg, który zarezerwowaliśmy z tak dużym wyprzedzeniem. Każdą kolejną miejscówkę wybieraliśmy z dnia na dzień z racji tego, że sami nie wiedzieliśmy dokąd uda nam się dotrzeć.
Hostel przedstawiał się całkiem nieźle ( biorąc pod uwagę kolejne noclegi, których nie byliśmy jeszcze świadomi to przedstawiał się baaaardzo dobrze). Lokalizacja oraz cena extra! Tylko te jaszczurki na ścianach pod prysznicem wywołały u mnie lekkie i na szczęście chwilowe przerażenie.

Śmiało możemy przyznać, że doświadczyliśmy szoku kulturowego po spędzeniu kilku pierwszych godzin w Bangkoku. I co ważne! Te pierwsze godziny dostarczyły nam tylu wrażeń smakowych, zapachowych i wzrokowych, iż mogłoby się wydawać, że spędziliśmy tam cały dzień. 




SALA PHRA PUM czyli domki dla duchów.


Targ kwiatów.







Ten psiak nie był maskotką, żył i wyglądał na zrelaksowanego.

Komentarze

  1. Gratuluję założenia bloga! Super :) czekałam na to, bo uwielbiam Wasze relacje i zdjęcia. Pierwszy wpis świetny! Brawo! Życzę powodzenia w dalszej twórczości :)
    Pozdrawiam
    Dagmara z Dziennika Fotograficznego :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz